K. Łoniewski tak opisywał Stanisława Kazimierczyka, w „Żywocie”... wydanym Krakowie w 1617 r.: „Na wszystkim spokojny, milczący i skromny, w rzecz nie wdający się do inszych, nic nie próżnujący. A gdy przyszło za licencyją wysługiwać choremu, to już była jego znamienita rozkosz. (...). Do spowiedzi częsty, a do postom chętny i do inszych potajemnych dyscyplin, na które sobie przyczynę najdował. (...). Skromny był w jedzeniu i w piciu, przeciw ubogim dziwnie litościwy, nikim nigdy nie gardził, nie pochlebował bogatym. Wolen był od świeckich pieczołowitości i nie frasował się - i frasować nie kazał - o cielesne potrzeby”. Ograniczał godziny snu, a do tego często spał na podłodze. Niekiedy jadł tylko dwa razy w tygodniu i to tylko chleb jęczmienny z wodą. Zachowywał milczenie, szczególnie przed Mszą św. Pisano: „Milczenie był ścisły obserwant”. Miezkał w skromnej celi, „drewnianej komórce”, czemu musiano się dziwić, skoro był „pieszczonym jedynakiem”.
W: Nasza Arka, nr 10/118, 2010 r.