O. Stefan Ryłko, Życie i kult (3)

2. W KLASZTORZE KANONIKÓW REGULARNYCH LATERANSKICH

Nie jest bliżej znana data wstąpienia bł. Stanisława do klasztoru kanoników regularnych laterańskich. W przybliżeniu można przyjąć, że było to w 1456 r., gdyż dawne życiorysy zaznaczają, iż przeżył w zakonie 33 lata. Po dość krótkim czasie został przyjęty do nowicjatu, to jest okresu próby, zwykle trwającego jeden rok. Nowicjusz musi się sprawdzić, czy podoła obowiązkom wynikającym ze złożonych ślubów i przynależności do danej wspólnoty, jak również i wspólnota musi nabrać przekonania, że dany kandydat podoła obowiązkom mu nałożonym. W czasie próby kandydaci zapoznają się z regułą św. Augustyna, ze zwyczajami lokalnymi, konstytucjami, zapoznają się ze specyfiką zakonu i celem, dla którego dany zakon został powołany.

Po rocznej próbie złożył swe śluby zakonne. Nie dochował się do naszych czasów tekst ślubowań, ale sam tekst był stosowany zawsze ten sam, stąd też istnieje możliwość odtworzenia go. Dawne zwyczajniki kanonickie tej kongregacji tak go podają: ,,Przyrzekam Bogu i tobie (przełożonemu) posłuszeństwo i pobyt stały bez żadnej własności i przełożonemu następnemu, wybranemu przez znaczną część wspólnoty, na wspólne życie, mając na uwadze wieczność i nagrodę doczesną". Ó ile ceremonia przyjęcia do nowicjatu bywała bardzo uroczysta, składanie ślubów zakonnych było proste, bez specjalnych dodatków. Godne podkreślenia, że zakonnicy składali ślubowania odnośnie posłuszeństwa, stałości pobytu bez osobistej własności. Napisany przez siebie tekst sam nowicjusz odczytywał na głos, mając głowę opartą o ołtarz. Po odczytaniu tekstu wstawał, natomiast przełożony wspólnie z innymi współbraćmi odmawiał psalmy i modlitwy specjalne oraz uroczyście przyjmował go do grona zakonnego.

Dla Stanisława nadszedł teraz czas bezpośredniego przygotowania do kapłaństwa. Przygotowanie to polegało na solidnym studium oraz wyrobieniu osobistym, a więc tak na zdobyciu odpowiedniej wiedzy i uformowaniu właściwej postawy ascetycznej. Tak w okresie nowicjatu, czyli próby, jak i przygotowań dc kapłaństwa wyróżniał się świątobliwością życia, wstrzemięźliwością w spożywaniu pokarmów i akuratnym przestrzeganiu przepisów zakonnych. Tak mówi o nim najstarszy żywot napisany przez Baroniusza. Wiece; o jego życiu podaje Łoniewski. Pisze, że już w nowicjacie jego rówieśnicy budowali się jego postawą, również ojcowie byli przekonani, że ze Stanisława będzie wielki pożytek w klasztorze, gdyż do pracy był chętny, do pomocy skory, w odnoszeniu się do drugich bezpośredni, w modlitwie oddany Bogu i do nauki pilny. Ujmował wszystkich swoją kulturą i naturalną pokorą, nikogo nie poniżając, a wszystkim okazując należyty szacunek. W życiu osobistym dbał bardzo o wstrzemięźliwość co do pokarmów. Często korzysta: ze spowiedzi św.
Nie wiemy, jak długo przygotowywał się do kapłaństwa. Wówczas nie było w tym względzie ogólnych: przepisów, dopuszczenie do święceń zależało od przełożonych. Potrzebne wykształcenie mógł zdobyć w Akademii Krakowskiej.
Zostawszy kapłanem Stanisław oddał się jeszcze bardziej studium i trosce o wewnętrzne urobienie. Nie dochowany do naszych czasów żywot bł. Stanisławę
pt. Raptus, wspomniany przez K. Łoniewskiego, szerzej opisywał życie wewnętrzne i pracę bł. Stanisława. Łoniewski podaje, że Stanisław wyróżniał się nauką, bogomyślnym i wstrzemięźliwym życiem oraz umartwieniem.

Nie wiemy, czym się zajmował Stanisław przez pierwsze pięć lat kapłaństwa. Można jedynie przypuszczać, że w kościele uczestniczył w liturgicznych nabożeństwach, słuchał spowiedzi, odwiedzał chorych i wiele studiował.
Zgodnie podają hagiografowie o nim, że po pięciu latach kapłaństwa został mianowany kaznodzieją przy swoim zakonnym kościele. Mianowanie w owym czasie kaznodzieją było znacznym wyróżnieniem. Statuty kanonickie zwracały uwagę na ważność tego stanowiska i dlatego stawiały kandydatom znaczne wymogi. Przede wszystkim chodziło o odpowiednią wiedze i slan duchowy. Z zachowanych źródeł wynika, że przy kościele Bożego Ciała kazania głoszone były tak w języku niemieckim, jak i polskim. Bardzo często przy wyliczaniu zmarłych kanoników zaznaczano, czym się dany członek zakonu zajmował w klasztorze. Wymieniano również, szczególnie w XV w., w jakim języku głosił kazania. Nieraz podawano tylko, że był kaznodzieja, bez bliższego określenia języka kazań. Stanisław biegle władaj językiem polskim i niemieckim. Mógł więc głosić kazania tak po polsku, jak i po niemiecku. Poza tym będąc z Kazimierza i mając tu rodzinę, był jakby już do tego przygotowany, jak trafić do mentalność: wiernych. "Urząd kaznodziei spełniał chyba do końca życia. Ranothowicz krótko charakteryzuje jego działalność kaznodziejską: „W kazaniach nie szukał czci swoiey, ale zbawienia dusz Chrystusową krwią odkupionych, y cokolwiek w słowie Bożym pracował, nie z miłości samego siebie, ale z miłości Boga samego y bliźniego czynił. Świadkiem Sermonarze y Kazania iego z samego stylu poznać, że gorące: bo co z ust iego wychodziło słodziło dusze y do cnot świętych przywodziło, na które się y nauczenszy z Krakowa zchodzili, w których on mową swoią łagodną y słodkim ięzykiem bojażń Bożą wmawiał z wielkim pożytkiem a chwała Bożą. Nie był pochlebny w Kazaniu, ale śrniele w pospolitości grzechy ludzkie kazał", W tej ocenie Ranothowicz powołuje się na „Sermonarze i Kazania jego". Widocznie miał je w ręce i może z nich korzystał. Do naszych czasów te kazania nie dochowały się, ale wiadomo, że takie kazania były w bibliotece klasztornej.

Wiadomo bowiem, że w Bibliotece Narodowej w Warszawie jeszcze w 1944 r. znajdował się rękopis zawierający homilie Stanisława Kazimierczyka. Rękopis ten w 1932 r. był w posiadaniu rodźmy Branickich w Wilanowie koło Warszawy i w tym roku został przekazany Bibliotece Narodowej. Sam zaś rękopis nosił tytuł Postilla beati Stanislai Casimiritani canonici ad Ecdesiam Sanctissimi Corporis Christi penes Cracouiam. Rękopis ten uległ zniszczeniu przy pożarze Biblioteki w 1944 r. Wiemy z opisu inwentaryzacyjnego, że pismo wskazywało na wiek XV, kart było 246, całość oprawiona była w skórę. Z tytułu należałoby wnioskować, że tekst pisany był w języku łacińskim. Kazania zaś były głoszone w języku polskim czy niemieckim. Wskazywałoby to na wielka staranność w przygotowaniu kazań.

Nie znamy treści tych kazań. Można jedynie przypuszczać, że były to przetrawione przez niego nauki Ojców Kościoła, głównie św. Augustyna. Zainteresowanie bowiem św. Augustynem wyniósł Stanisław z Akademii Krakowskiej, jak i z założeń zakonu kanoników regularnych. Sadząc zaś z ilości kart 246, a w tym czasie pisano skrótowo, zestaw kazań był znaczny.
Trudno dzisiaj oddać wpływ Stanisława na wiernych poprzez jego kazania. Można jedynie przypuszczać, że pochodząc z rodziny rzemieślniczej posiadał umysł praktyczny, rzeczowy. Będąc zaś wykształconym i głęboko religijnym umiał trafić do umysłu słuchaczy i wywołać pozytywny skutek. Nie posiadamy źródeł, które by wprost mówiły o skutku jego kazań. Istnieje jednak pewien pośredni dowód, pochodzący szczególnie z okresu krótko przed śmiercią i w rok po śmierci jego. Przeglądając księgi miejskie Kazimierza, szczególnie sądowe, często w podanym okresie napotykało się na notatkę o pojednaniu się zwaśnionych i wzajemnych ugodach. Nie można oczywiście twierdzić, że jedynie i tylko kazania Stanisława wpływały na godzenie po-waśnionych, ale nie można wykluczyć tego wpływu, zwłaszcza że przecież Stanisław był kaznodzieją w kościele farnym Kazimierza, gdzie zbierali się mieszczanie na Mszę ś w. czy nabożeństwa. Były wprawdzie jeszcze inne kościoły jak św. Katarzyny, św. Wawrzyńca czy św. Jakuba, ale duchowieństwo tamtych kościołów nie miało tak bezpośredniego wpływu na wiernych, jak kościół parafialny Bożego Ciała. Uczes-tnicznie w nabożeństwach w kościołach parafialnych w owym czasie należało do ścisłego obowiązku wiernych.

Mówiąc o kaznodziejstwie bl. Stanisława należy jeszcze dodać, że posiadał on zbiór sentencji, które nieraz przytaczał w kazaniach. O tym zbiorze wspomina np. K. Łoniewski. Przyjąć należy, że zbiór ten był wynikiem wieloletniej pracy bł. Stanisława. O jego wartości świadczy chociażby to, że jeszcze K. Łoniewski niektóre zdania z niego cytuje, pisząc życiorys bł. Stanisława.

W dziesięć lat po uzyskaniu święceń kapłańskich, czyli po pięciu latach mianowania go kaznodzieją przy kościele Bożego Ciała, przez społeczność zakonną został
wybrany na wychowawcę młodzieży zakonnej, jak również na zastępcę przełożonego domu. Zresztą zwykle te funkcje były łączone. Wychowawca bowiem młodzieży zakonnej zwykle przebywał w domu, a przeor często z obowiązku musiał być poza domem. Ten wybór wskazuje na wielkie zaufanie do Stanisława tak dla jego wiedzy, kultury, jak i wyrobienia zakonnego. Ten wybór wskazuje również, że i duch w zakonie był dobry, gdyż wybrano właśnie jego, a kwalifikacje Stanisława odpowiadały urzędowi, na który go powołano.
O ile chodzi o stanowisko zastępcy przełożonego, wiemy o tym nie tylko z zapisków kronikarskich, żywotów dochowanych do dziś, ale mówią o tym zachowane źródła. Wymienia go najpierw nekrolog, podając, że zmarł Stanisław, subprior domus nostrae, czyli zastępca przełożonego naszego domu. Pismo z końca XV w. Poza tym występował w urzędzie miejskim z ramienia klasztoru. 15 marca 1483 r. przybył do rady miejskiej w sprawie testamentowej niejakiej Doroty Dziewiąszlowej. Wspomniana Dorota zostawiła jakiś legat na kościół i Stanisław w imieniu prepozyta te sprawy załatwiał razem z drugim zakonnikiem imieniem Jakub. Z innych źródeł wiadomo, że ów Jakub spełniał wówczas funkcje prokuratora, czyli zarządzającego sprawami gospodarczymi. Obecność Stanisława i Jakuba potwierdzona jest w księgach miejskich Kazimierza.

W następnym roku 1484, 17 stycznia, również był w magistracie w sprawie testamentowej po Albercie Sutor, który pozostawił legat na kościół, a kapitał był w posiadaniu Anny Kretkowej. W tym wypadku Stanisław sam występował w imieniu klasztoru, co zresztą w tekście zostało zaznaczone. W tym czasie przełożonym klasztoru był Salomon, który zmarł w 1484 r. Być może ze względu na wiek albo chorobę nie mógł osobiście załatwiać spraw klasztornych i wyręczał go w tym Stanisław.
O jego stanowisku wychowawcy młodzieży zakonnej nie ma spoza klasztoru źródeł bezpośrednich. Wspominają o tym kroniki klasztorne oraz życiorysy bł. Stanisława. Mówi Baroniusz, że wkrótce po wyznaczeniu mu stanowiska kaznodziei przy kościele Bożego Ciała został mianowany lektorem publicznym oraz, mając na uwadze jego zasługi, zastępcą przełożonego w klasztorze Bożego Ciała. Wybór ten zapadł jednogłośnie. Bliżej nie omawia tego działu jego pracy. Natomiast K. Łoniewski, który mieszkał przy kościele Bożego Ciała i miał do dyspozycji wszystkie dostępne mu źródła, podaje, że Stanisław przy wyrabianiu ducha zakonnego u młodych adeptów stanu zakonnego i kapłańskiego przede wszystkim opierał się na przepisach sporządzonych w r. 1426 w Rudniku przez Piotra Klaretę, który był tam przez długie lata wychowawcą kleryków, a jego uczniowie w znacznej części obsadzili klasztor Bożego Ciała. Zebrał te przepisy oraz tłumaczenia reguły św. Augustyna na prośbę drugiego prepozyta klasztoru Bożego Ciała, Jana, zresztą swego ucznia. Rękopis ten, zachowany do dziś w archiwum klasztoru Bożego Ciała, sporządzony jest w języku łacińskim. Tekst pochodzący z końca XV w. — kursywa stosowana w XV i XVI w. Książka oprawiona w deski obciągnięte pluszem, okute w srebrne ramki. Na środku górnej i dolnej okładki srebrne medaliony przedstawiają bł. Stanisława Kazimierczyka.

Zachowały się dwie klamry, oprawa z wieku XVI, ilość kart 23 + 93 + 11 nieliczbowane ina początku i na końcu. Na pierwszych dziesięciu stronach ręką z XVII w. podany jest tytuł i spis treści. Tytuł brzmi w tłumaczeniu polskim: Kształcenie nowicjuszy dla klasztoru kanoników regularnych Bożego Ciała na Kazimierzu przekazane przez Księdza Piotra Klaretę z klasztoru w Rudniku na prośbę księdza Jana Austriaka napisane i przekazane w 1426 r. Ten zaś Jan Austriak był drugim przełożonym klasztoru Bożego Ciała, a zmarł w 1428 r. Tekst zwyczajnika, czy raczej konstytucji, zaczyna się od słów: Prosiłeś mnie, najmilszy, abym coś napisał ku zbudowaniu od kiedy zwykłem cię pouczać jak kiedyś... Tekst podzielony jest na trzy części.

W r. 1618 K. Łoniewski wydał drukiem Regułę św. Augustyna wraz ze zbiorem zaleceń Piotra Klarety, o których była wyżej mowa. Porównując jednak wydany przez niego zbiór z tekstem oryginalnym widać małą różnicę co do treści. Nasuwa się pytanie, czy tę przeróbkę uczynił sam czy też korzystał z egzemplarza rękopiśmiennego używanego przez mistrza nowicjatu w klasztorze Bożego Ciała. Tekst oryginalny w zachowanym do dziś rękopisie mało był używany, o czym świadczy czystość kart i tekstów. Widocznie był inny egzemplarz tych zaleceń, które były czytane w refektarzu w czasie posiłków czy też komentowane na spotkaniach z nowicjuszami w okresie próby. Być może z tego właśnie egzemplarza tekst został wydany przez Łoniewskiego.

Czytając te zalecenia rzuca się w oczy zwracanie szczególnej uwagi na właściwe pojmowanie życia wspólnego tak charakterystycznego dla zakonu kanoników regularnych. Cały zbiór ułożony jest raczej chronologicznie, to znaczy podaje zalecenia najpierw dla nowicjuszy co do praktycznego zachowania się w czasie pobytu w klasztorze, w czasie ćwiczeń zakonnych (rozdz. l—4), szeroko ujmuje sens wspólnotowości życia zakonnego (rozdz. 5, 7, 20, 21, 22); istotne znaczenie zakonu jako takiego (rozdz. 9, 10); różnica między duchownymi zakonu kanoników regularnych a duchownymi diecezjalnymi (rozdz. 12, 13, 15); strój, który mają nosić kanonicy regularni i jego znaczenie (rozdz. 16, 17), następnie o ubóstwie (rozdz. 18), o akuratności, która powinna cechować kanonika regularnego w zachowaniu przepisów zakonnych (rozdz. 19, 23, 24, 25). W drugiej części tych zaleceń mamy już wskazania odnoszące się ściśle do zakonników po ślubach zakonnych. A więc o samej profesji zakonnej (rozdz. 26, 27, 28, 29, 30), o czci należnej Bogu samemu (rozdz. 31), o brewiarzu (rozdz. 32, 33, 48, 49), o porządku dnia (rozdz. 35, 36, 37, 38, 39), o obowiązku obecności na Mszy św. (rozdz. 40, 41, 42, 43), o czasie wolnym (rozdz. 44), o wzajemnej miłości (rozdz. 45), o wzajemnym odnoszeniu się braci do siebie w czasie posiłku (rozdz. 46). o pracy ręcznej (rozdz. 47), jak należy przygotować się do poszczególnych godzin brewiarza (rozdz. 48), o wigiliach (rozdz. 49), o unikaniu nieczuiości i stronie¬nia od braci (rozdz. 50, 51) itd.

Są to wiec wskazania o charakterze czysto praktycznym. Nie mają one formy prawnej i ujmują właściwie wewnętrzną sferę człowieka, brak w nich zaleceń np. co do czasu sprawowania władzy, form wyboru nowych przełożonych itd. Chociaż przy zakładaniu klasztoru Bożego Ciata w Krakowie pierwszy przełożony przywiózł ze sobą z Kłodzka przepisy zakonne, jednak ich bliżej nie znamy, możemy jedynie przypuszczać, że specjalnie nie różniły się od przedstawionych, były bowiem oparte na zwyczajnikach rudnickich. Tak pokrótce przedstawiają się zalecenia obowiązujące w klasztorze Bożego Ciaia w Krakowie. Należy przyjąć jako pewne, te Stanisław będąc w okresie próby, w nowicjacie, a później przygotowując się do kapłaństwa byt dobrze obeznany z tymi zaleceniami i stosował je w swoim życiu. Wybrany zaś na wychowawcę młodzieży zakonnej musiał te zalecenia wpoić w dusze młodych, by nie tylko je poznali, ale przede wszystkim do nich się stosowali. Zachowane źródła niczego nie podają, z jakim skutkiem spełniał Stanisław tę funkcję.

Pobyt naszego Stanisława w klasztorze Bożego Ciała przypadł na okres wielkiej prężności tego ośrodka. W tym czasie bowiem powstało wiele nowych placówek. Klasztor w Kurozwękach ufundowany był przez Piotra z Kurozwęk w 1451 r. W trzy lata później założono klasztor w Kłobucku koło Częstochowy za staraniem i wpływem Jana Długosza. W 1468 r. powstał klasztor kanoników regularnych w Kraśniku ufundowany przez Jana z Tenczyna Rabsztyńskiego. Późniejsze pJacówki pochodzą dopiero z XVII w. Jeśli więc powstało tyle nowych placówek i to obsadzanych przez kanoników klasztoru Bożego Ciała, musiała być odpowiednia liczba zakonników w Krakowie. Potrzebni byli ludzie dla pełnego obsadzenia placówek. Stąd też poważna rola Stanisława, by takich ludzi wychowywać, którzy by mogli skutecznie pracować nie tylko w Krakowie, ale i na stanowiskach im zleconych w innych miejscowościach. Tworzenie się tylu nowych placówek wskazuje na wysoki poziom obserwancji zakonnej kanonii Bożego Ciała, jak również na zainteresowanie tym klasztorem dobrodziejów i fundatorów wymienionych placówek.

Atmosfera w klasztorze była religijna o wysokiej kulturze. Panowało w nim zrozumienie dla nauki i sztuki. Nic wiec dziwnego, że w takim środowisku mogli żyć i pracować ludzie również na polu naukowym dla szerszego ogółu. Tu pracował także słynny malarz Jan z Nysy, który największe swe dzieła wykonał jeszcze za życia Stanisława, a po jego śmierci licznymi obrazami uwiecznił jego pamięć. Sporo obrazów jego pędzla było w kościele jeszcze za życia K. Łoniewskiego w pierwsze i połowie XVII w.
Patrząc z perspektywy 500 lat na ówczesny klasztor Bożego Ciała, jego poziom obserwancji. zakonnej, wysokiej kultury umysłowej, liczne fundacje, trzeba bezstronnie stwierdzić, że był to okres największego rozwoju. Mając na uwadze zaś postać naszego Stanisława, trzeba powiedzieć, że jeśli nie wprost, to przynajmniej pośrednio wpłynął on na ten właśnie kierunek religijności w klasztorze Bożego Ciała. A kierunek ten opierał się na głębokiej wiedzy nie tylko religijnej, ale ogólnej i ukochaniu prawdy. Religijność ta nie zasklepiała się w sobie, ale była otwarta na potrzeby drugich. Pomijając już normalne sposoby służenia bliźnim poprzez duszpasterstwo i stworzenie z klasztoru ośrodka kultury chrześcijańskiej, jeszcze jeden szczegół godny jest zauważenia.

W klasztorze istniał stały urząd aptekarza. Kie mówią źródła, czy chodziło o kogoś, kto opiekował się jedynie chorymi z grona klasztoru czy też chorymi również spoza klasztoru. Zgodnie jednak ze zwyczajami ówczesnymi przy większych parafiach istniały szpitaliki czy raczej przytułki chorych i starszych ludzi opuszczonych. Prawdopodobnie i przy kościele Bożego Ciała był taki przytułek. Był więc ktoś, kto się tymi ludźmi zajmował. W spisie zmarłych z r. 1478 zaznaczono, że w tym roku zmarł Mikołaj, ksiądz-aptekarz. Nie wiadomo, jakie miał wykształcenie i w jakim wieku umarł. Sam jednak fakt, że był on kapłanem, podkreśla jego rangę i wskazuje, że wymagania wobec aptekarza były wysokie. Nie wiemy, kto po jego śmierci zajął się tą funkcją. Z opisu Baroniusza wynika, że Stanisław odwiedzał chorych. Podobnie relacjonuje K. Łoniewski. Wynikałoby z tego, że troska o chorych należała do jego obowiązków. Należy więc przyjąć, że po śmierci wspomnianego Mikołaja opiekę, nad chorymi przyjął sam Stanisław. Jeśli zaś to przyjmiemy, a wszystko wskazuje, że tak faktycznie było, należy z pełnym uznaniem wyrazić się o Stanisławie tak dla jego pracowitości, jak i poświecenia. Pracy bowiem w domu miał sporo przygotowując nauki do wygłoszenia w kościele, słuchając spowiedzi, pełniąc urząd zastępcy przełożonego, zajmując się wychowaniem młodzieży zakonnej. I ten aspekt w jego życiu ujmuje litania pochodząca z XVII w., w której Stanisław jest nazywany „lekarstwem chorych".
W archiwum klasztoru Bożego Ciała zachował się do dziś jedyny (o ile wiadomo) podręcznik medycyny z wykazem najczęściej stosowanych ziół Arnolda de Villa Nova, wydany drukiem w 1480 r., napisany w języku łacińskim. Do tego podręcznika liczącego 157 stron formatu A16 dołączony jest herbarz, wydany drukiem w 1486 r., obejmujący 152 zioła. Nazwy ziół podane są w języku łacińskim i niemieckim, natomiast z boku pismem z XV w. ręcznie dodane są nazwy polskie. W podręczniku znajdują się na marginesach, z przodu i z tyłu książki liczne dopiski, pochodzące z w. XV, skorowidz ziół i najczęściej spotykanych chorób w ówczesnym czasie. Choroby, a raczej słabości, spisane są alfabetycznie. Wszystko to wskazuje na częste używanie i uzupełnianie czy to praktyką, czy też wiadomościami zaczerpniętymi z innych źródeł. Dla historii medycyny w Krakowie książka ta jest bardzo interesująca. Można przyjąć, że niniejszy podręcznik służył jako pomoc w leczeniu tak Stanisławowi, jak również jego następcom.

Po zrelacjonowaniu zewnętrznej działalności kapłańskiej i zakonnej Stanisława należy usiłować dotrzeć do jego duszy, do źródeł, z których on czerpał przekonania i siłę do wykonywania zobowiązań oraz podejmowania inicjatyw zmierzających do zbliżenia wiernych do Boga. " Przede wszystkim sama Ofiara Mszy św. była dla
niego najwyższą wartością. Przygotowywał się do niej ze szczególnym skupieniem, dlatego, według Baroniusza, przed Mszą św. zachowywał milczenie, zaś po Mszy św. zaraz zabierał się do swoich prac. Mówi o tym również Ranothowicz: „Msze święte iako z nabożeństwem odprawowal, abo y inszych słuchał". Często powtarzał w kazaniach, że „barzo ten na zapłacie u Boga szwankuje Który Mszy nie dosłucha, y precz ustępuje". Widocznie i wówczas niektórzy z wiernych wcześniej opu¬szczali kościół, jeszcze przed ukończeniem Mszy św.
O zwracaniu wiernym uwagi na wartość Mszy św. przez Stanisława pisze również Baroniusz.

Drugim nabożeństwem, któremu wiele uwagi poświęcał, był brewiarz. Baroniusz podaje krótko, że Stanisław słowami psalmów Dawidowych sam z Bogiem rozmawiał. A psalmy te nieraz odmawiał przed Jutrznią, czyli wczesnym rankiem. Brewiarz odmawiany byl wspólnie przez wszystkich zakonników, to bowiem wynikało z założeń zakonnych. Uczestniczył w tym również Stanisław, co było konsekwencją jego przynależności do wspólnoty zakonnej oraz pełnienia funkcji wychowawcy młodzieży zakonnej.
Oprócz tych niejako „urzędowych" źródeł łaski, Stanisław miał jeszcze swoje specjalne nabożeństwa.

Najpierw to nabożeństwo do Męki Jezusa. Ten temat brał często na rozmyślanie. Ranothowicz twierdzi nawet, że Pan Bóg wynagrodził mu to nabożeństwo przez zebranie go z tej ziemi w dniu Znalezienia Krzyża św.. (trzeciego maja).
Podają dalej hagiografowie, że Stanisław bardzo czcił Najśw. Pannę Maryję, „miał do Niej szczególne nabożeństwo". Trudno odpowiedzieć na pytanie, jak to jego nabożeństwo się ujawniało, jakie były jego specjalne, ulubione modlitwy do Najśw. Panny.
A następnie specjalne miał nabożeństwo do św. Stanisława, swego patrona. To też było przyczyną, że często uczęszczał na Skałkę, tam wysłuchiwał Mszy św., tam się modlił w swoich potrzebach. Wszyscy hagiografowie podają, że właśnie na Skałce w czasie modlitwy w piątek {w ten dzień tygodnia tam najczęściej uczęszczał) ukazała mu się Najśw. Panna mająca na rękach Pana Jezusa, a za nią św. Stanisław w szatach biskupich w otoczeniu innych wielu świętych i aniołów. Najśw. Panna miała do niego powiedzieć: „Cieszę się, mój synu Stanisławie, z powodu twego szczególnego nabożeństwa, które stale masz w stosunku do mnie i twojego św. Patrona Stanisława. Dlatego mówię ci, bądź dzielnym i odważnym, ciebie bowiem razem z moimi świętymi czeka nagroda w niebie". Trudno zajmować stanowisko wobec tego opisu widzenia. Mogło ono istotnie wystąpić, gdyż wszyscy piszący o Stanisławie o tym wspominają. Na starych obrazach przedstawiających bl. Stanisława ta scena i te słowa się powtarzają. Istnieje więc co do tego żywa tradycja sięgająca najstarszych znanych źródeł. Objawienie to miało się powtórzyć krótko przed śmiercią. Gdy Stanisiaw leżał już w infirmerii i gotował się na śmierć, miała mu się ukazać również Najśw. Panna, Chrystus Pan z widzialnymi pięciu ranami, jakby po zmartwychwstaniu swoim, oraz wielka liczba świętych, głównie patronów polskich. Najśw. Panna miała do niego powiedzieć: „Wstań, pospiesz się, synu mój Stanisławie, dzisiaj bowiem będziesz ze mną w raju". Tekst jakby wzięty z ust samego Chrystusa konającego na krzyżu skierowany do łotra.

Ogromna pracowitość, liczne zajęcia, umartwiony tryb życia oraz posty, wpłynęły na to, że Stanisław zmarł w stosunkowo młodym wieku. Podaje Ranothowicz, że Stanisław osłabł pewnego dnia z wyczerpania, wpadł w ciężką chorobę i „zaraz po Wielkanocy kiedy go już po Wielkim Poście odmienne potrawy ratować nie mogły (bo przez Post żadney potrawy z nabiałem zażywać nie chciał) tak, że przyszło mu się w infirmaryey przed ołtarzem położyć na onym miejscu, na którym się pierwszy z nim przed nim umieraiący ostatnie żegnali Oycowie z zatym przyszły... poprosił o przyniesienie Komunii św." - Wiatyku i udzielenie sakramentu chorych. Przy tym wszystkich przepraszał za uchybienia.

Przy podawaniu daty śmierci Stanisława hagiografowie nie są zgodni. Większość z nich podaje datę 3 maja 1489 r. Za tą datą opowiedział się K. Łoniewski w opisie życia i kultu bł. Stanisława, które przygotowywał dla Bollandystów i poprzez ks. Fryderyka Szembeka SJ w 1618 r. przekazał do druku. Zaznacza tam, że bł. Stanisław zmarł 3 maja, na co wskazuje wykaz zmarłych kościoła Bożego Ciała, katalogi zmarłych w innych klasztorach oraz opis życia bł. Stanisława w wierszowej formie. Od K. Łoniewskiego data 3 maja utrzymuje się we wszystkich publikacjach.
Nie wiemy, w jakich okolicznościach pogrzebano Stanisława. Należy jedynie przypuszczać, że pogrzeb odbył się przy znacznym udziale wiernych. Był bowiem postacią znaną w parafii, poza tym mieszczanie mieli świadomość, że to jest ktoś z nich. Na pewno zebrały się delegacje cechów kazimierskich, bractwa i całe duchowieństwo. Zgodnie ze zwyczajem zakonników chowano w prezbiterium, przełożonych przed ołtarzem głównym, a innych zakonników w dalszym szeregu. Podaje Ranothowicz: „Na dzień przeto naznaczony zeszli się gromadne cisnąc się do ciała ie-go, każdy z nich życzył sobie bytności swoią tak żalosna z ciałem jego odprawić processyą. Pochowali tedy ten depozyt świątobliwy w małym Chórze Kcścielnym, w pułnocney stronie, przy Zakrysteyey w osobności przed św. Maryey Magdaleny ołtarzem". Ołtarz św. Magdaleny znajdował się przy lewej bocznej ścianie (patrząc od wejścia) prezbiterium i był bardzo czczony przez mieszczan kazimierskich. Dość wspomnieć, że w ilości fundowanych Mszy św. przy 10 ołtarzach kościoła Bożego Ciała w owym czasie był na 3 miejscu. Na pierwszym miejscu byl ołtarz Najśw. Sakramentu, na drugim miejscu ołtarz główny, a na trzecim ołtarz św. Magdaleny, którą mieszczanie uważali za swoją patronkę. Gdy w 1620 r. zaczęto robić przygotowania do wybudowania stall, które dzisiaj zdobią prezbiterium kościoła Bożego Ciała, ołtarz św. Marii Magdaleny przeniesiono i umieszczono po lewej stronie ołtarza głównego.
Trudno dzisiaj odpowiedzieć na pytanie, czy wybór miejsca spoczynku bł. Stanisława podyktowany był właśnie specjalnym kultem św. Marii Magdaleny przez mieszczan, a więc i przez bł. Stanisława i jego rodzinę, czy też pogrzebano go w tym miejscu w kolejności grobów. Przypuszczać jednak należy, że miejsce to wybrano specjalnie. Prezbiterium kościoła Bożego Ciała jest dość duże, miejsc więc spoczynku byio sporo. Skoro wiec pochowano bł. Stanisława u samego prawie wyjścia z prezbiterium, a wiec w znacznej odległości od ołtarza głównego tuż przy ołtarzu św. Marii Magdaleny, musiała być jakaś przyczyna ku temu. O ile bowiem chowano w prezbiterium, trzymano się pewnego porządku, kolejności. Kościół nie istniał długo, podobnie i zakon, więc i zmarłych nie było tak wielu, by zapełnić całe prezbiterium. Pochowanie wiec bł. Stanisława przy ołtarzu św. Marii Magdaleny stało się na życzenie albo samego bf. Stanisława, albo mieszczan kazimierskich. O ile byśmy przyjęli, że sam bł. Stanisław wybrał sobie to miejsce, wskazywałoby to na jego stan duchowy pełen pokory. Pochowany został pod posadzką zgodnie z przyjętym zwyczajem. Posadzka wówczas była kamienna, więc nie było trudności ze zrobieniem miejsca i potem wyrównaniem posadzki.
Stanisław zrnarl 3 maja 1489 r. Liczył wówczas 55 lat, 7 miesięcy i 7 dni, a w zakonie przeżył lat 33.

Z powodu jego świątobliwego życia potomność łączyla go z mężami wybitnymi tak pod względem świątobliwości, jak i działalności duszpasterskiej z Krakowa, a to św. Janem Kantym, bł. Izajaszem Bonerem, bł. Szymonem z Lipnicy, bl.Swiętosławem z kościoła Mariackiego w Krakowie, bi. Michałem Giedroyciem, którzy żyli w Krakowie w XV w. Tradycja o ich wzajemnej znajomości i utrzymywaniu kontaktu prawdopodobnie rozwinęła się dopiero w drugiej połowie wieku XVI. Św. Jan Kanty był z pewnością postacią znaną w Krakowie z racji prowadzenia wykładów w Akademii Krakowskiej, a sam Kraków nie był wówczas wielkim miastem. Bl. Szymon z Lipnicy bardzo często przebywal poza miastem ze względu na swoje zajęcia w klasztorze bernardynów pod Wawelem, postacią był więc mniej znaną. Bł. Swiętosław był penitencjarzem przy kościele Mariackim, zwany był Milczącym (Silentiarius), mógł być znany jedynie w centrum miasta, udowodniona jest jedynie jego bliższa znajomość z bł. Michałem Giedroyciem z kościoła św. Marka w Krakowie. Bl. Izajasz Boner mieszkał przy kościele św. Katarzyny, często był poza Krakowem, ale ten mógł znać b!. Stanisława. Reasumując, należy stwierdzić, że o pełnej zażyłej znajomości tych sześciu meiiów w Krakowie nie można mówić.
Jednakże przebywanie w tym samym czasie w Krakowie aż sześciu mężów jest wyrazem ogólnej religijności społeczeństwa krakowskiego tego okresu.