O. Stanisław Ryłko, Życie i kult (4)

3. CHARAKTERYSTYKA BŁ. STANISŁAWA

Stanisław Kazimierczyk był zakonnikiem. Dlatego też badając jego życie i całą działalność trzeba spojrzeć na niego z punktu widzenia jego powołania zakonnego i realizacji w życiu osobistym i społecznym założeń płynących z reguły augustiańskiej obowiązującej w zakonie kanoników regularnych oraz zwyczajników, czyli konstytucji zatwierdzonych przez Stolicę Apostolską dla tegoż zakonu. Wstępując do klasztoru Bożego Ciała na Kazimierzu był już mężem dojrzałym, rozumiał cel życia zakonnego i konsekwencje swej decyzji w codziennym życiu. Zdecydował się na wstąpienie do zakonu kanoników regularnych laterańskich, gdyż znał ten zakon, jako swoich duszpasterzy, związany był bowiem z kościołem Bożego Ciała tak poprzez swoja najbliższą rodzinę, jak i szkołę prowadzoną przy tymże kościele. Idea życia zakonnego nakreślona przez ten klasztor, a więc głębszego poznania Boga ukazującego swą dobroć w pięknie i porządku wszechświata, a przez to poznanie, ukochania Go jeszcze bardziej, pociągała Stanisława, wpłynęła decydująco na wstąpienie do zakonu i później realizację w jego życiu zakreślonych założeń. Powiedzielibyśmy, że jego wstąpienie do tego klasztoru nie było dziełem przypadku, ale decyzją przemyślaną. W tym czasie w Krakowie wiele było klasztorów stojących bardzo wysoko tak pod względem obserwancji zakonnej, jak i stanu umysłowego, a on jednak zdecydował się właśnie na ten klasztor i w konsekwencji na realizację tej właśnie idei. Trzeba tu widzieć rękę Opatrzności Bożej, która zesłala klasztorowi Bożego Ciała Stanisława, by ten w późniejszych wiekach stal się patronem tak klasztoru Bożego Ciała, jak i kierunku duchowości nakreślonego przez pierwszych ojców tej kongregacji, całkowite oddanie się Bogu poprzez przestrzeganie zaleceń obowiązujących w tym klasztorze. Nie było oglądania się wstecz, ale mężne kroczenie raz obraną drogą. Dlatego też nie ma jakiejkowiek wzmianki w życiorysach, jakoby u niego występowało wahanie, uchylanie się od obowiązków, szukanie łatwiejszych sposobów prowadzenia życia zakonnego, szukanie wzorów w innych klasztorach. Nie ma jakiejś ujemnej uwagi co do życia zakonnego raz obranego, co do reguły czy zaleceń zakonnych. Nie szukał pierwszych miejsc w zakonie. Drobny przykład, ale wymowny: gdy zgłosił się w imieniu klasztoru do rady miejskiej, by załatwić pewne sprawy spadkowe razem ze współbratem Jakubem, nie przedstawił się jako wiceprzeor, ale jako spowiednik. Umiłowanie swego zakonu i jego idei ujawniło się tak w jego postępowaniu, jak i nauczaniu. Zostawszy bowiem wychowawcą młodzieży zakonnej potrafił wpoić w ich dusze to umiłowanie i przywiązanie. W czasie jego pobytu w klasztorze i jakiś czas po jego śmierci klasztor Bożego Ciała stał się znanym ośrodkiem tak wysokiej kultury chrześcijańskiej, jak i obserwancji zakonnej. Sam Długosz, nieskory do udzielania pochwał, bardzo dobrze wyraża się o tym klasztorze, szczególnie gdy chodzi o sprawowanie liturgii.

K. Łoniewski, powołując się na dawny, nie zachowany do dziś życiorys, pisze o nim: ,,Na wszystkim spokoyny, milczący y skromny, w rzecz się nie wdaiący do inszych, nic nie próżnuiący. A gdy przyszło za licencyą wysługować choremu, to iuż było iego znamienita rozkosz. A w tych iednak układnościach y sprawach, do spowiedzi częsty, a do postom chetny y do inszych potajemnych discyplin, na które sobie przyczynę naydował... Dopieroż po professyey y w promowaniu prędkim na kapłaństwo y w tych y w inszych wszystkich cnotach zmagał, dopiero świecił tym jasniey tak pospolitemu człowiekowi wszelkiemu przy Krakowie iak y swoim w klasztorze wszystkim, tak żywotem tak też y kazaniem... starał się o to więcey aby go w niczym iego własne nie strofowało sumienie: pobożne stare zatrzymywał zwyczaie y nie radził się nigdy porywać aż za wielkim czasu długiego dobrym rozmyzlem na nowe... Służbę potoczną około drew, misek y konewek płokania, utniatania, nóg umywania y gościom wycierania szat a naywięcey koło ołtarza Bożego anielską jako cukrował człowiek się tego naczytać nie może... Skromny był w iedzeniu y w piciu, przeciw ubogim dziwnie litościwy, nikim nigdy nie gardził, nie pochlebował bogatym, wolen był od świeckich pieczołowitości y nie frasował się y frasować nie kazał o cielesne potrzeby".
Baroniusz ogólnie tylko podaje, że Stanisław z chwilą wstąpienia do klasztoru „zaczął błyszczeć wieloma cnotami", a gdy został kapłanem, jego przełożeni „cnotami jego powodowani, bez ociągania się najpierw mianowali go kaznodzieją przy kościele, w niedługim zaś później czasie i lektorem publicznym i mając na uwadze jego szczególne zasługi zastępcą przełożonego jednogłośnie obrali". Wszystkich bowiem pociągał przez „święte i przykładne życie". To jego spojrzenie na życie swoje i bliźniego, jak również konsekwentne postępowanie wynikało z jego wielkiej wiary w Boga, miłości ku Niemu i nadziei spotkania się z Nim. Stanisław nie był człowiekiem strachliwym, zahukanym, który niby automat, spełniał, co mu kazano. To była wybitna osobowość, a przy tym ogromnie urobiony. Nie był strachliwym, gdyż będąc jedynakiem w domu rodzinnym, miał do dyspozycji majątek rodzicielski, możliwości zrobienia kariery. Wzgląd jednak na Boga był źródłem jego zapału do pracy duszpasterskiej i pomocy osobistej w utrzymywaniu domu zakonnego. Był dobrym gospodarzem na swoim terenie. Nie kierował się w pracy względami ambicjonalnymi, ambicja bowiem szybko przemija i łatwo się łamie w przeciwnościach. Jego cechował spokój, a ten spokój jest dowodem wielkiej jego ufności w Bogu. Był przy tym pogodnego usposobienia, jak to podają o nim hagiografowie.

Wszyscy też podkreślają u niego wielkie umartwienie. Wskazywałoby to, że opanowanie tak niecierpliwości, jak i podniet natury nie przychodziło mu łatwo. Musiał wiele ze sobą walczyć, ale doszedł do pięknych rezultatów. Można o tym wnioskować na podstawie wielkiego zaufania, jakie miała do niego wspólnota zakonna, oraz stanowisk, jakie mu zostały zlecone.
Przy tym rozważaniu nasuwa się pytanie, raczej abstrakcyjne, czym kierował się bardziej w życiu bł. Stanisław: miłością Bożą czy bojaźnią wobec Boga karzącego? Z tego, co wiemy o nim na podstawie życiorysów już cytowanych, wynika, że kierował się w życiu miłością Bożą. To była miłość syna do Ojca, syna, który pragnie, by ojciec był bardziej znany, czczony, uznawany. Gdyby bowiem kierował się jedynie bojaźnią Bożą, ograniczyłby sio tylko do własnego uświęcenia poprzez umartwienie, modlitwy, pilne wypełnianie nałożonych sobie obowiązków. U niego nie ma bierności, ale jest konkretne działanie oparte na solidnym wykształceniu i wyrobieniu osobistym. Z drugiej strony on szukał u Boga, jako Ojca, pomocy w należytym wykonywaniu swoich obowiązków. W tym kontekście rozumiemy, o czym piszą jego hagiografowie, że często odmawiał psalmy niezależnie od brewiarza chórowego. Ta zaś ufność w pomoc Bożą wskazuje na jego pokorę i — należy przypuścić pewną zażyłość z Ojcem.

Hagiografowie przekazali o nim jeszcze jeden szczegół, który wskazuje na wielka jego roztropność i zrozumienie ducha Bożego. Chodzi o jego ustosunkowanie się do nowości w życiu duchownym, o patrzenie na stare zwyczaje. Wiadomo, że młodzi zakonnicy często szukają innych sposobów prowadzenia życia zakonnego niż przepisują konstytucje zakonne. Walczą o wprowadzenie tych nowości z pewnym przekonaniem, nie zdając sobie sprawy z błędnej swej drogi. Widocznie i w jego pracy wychowawczej te usiłowania miały miejsce; nie zawsze należy to uważać za złe, gdyż K. Łoniewski zapisał o Stanisławie: ..Pobożne stare zatrzymywał zwyczaje y nie radził się nigdy porywać, aż za wielkim czasu długiego rozmyslem, na nowe". Świadczy to o jego wielkim umiłowaniu swego zakonu i wypróbowanych przez tradycję zwyczajów zakonnych.
Dobroczynny wpływ, jaki wywierał Stanisław na otoczenie, był m. in. przyczyną wstąpienia do zakonu takich ludzi jak Desław z Borzymowa, archidiakon krakowski, uczestnik soboru w Bazylei, oraz Jakub Oleśnicki, brat biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Obydwaj wstępując do tego klasztoru byli już w poważnym wieku i decyzja ich była przemyślana. Wiadomo też, że Desław swój majątek przeznaczył na cele klasztorne.